Bieg Niepodległości na otwarcie przygotowań do sezonu.

Poniedziałek 18-tego listopada był ostatnim dniem, dziesięciodniowego okresu, jaki uczestnicy imprezy mieli na zaliczenie wirtualnego Biegu Niepodległości – Dumni, Niepodlegli 2019 Ja w tym czasie zrobiłem kilka treningów oraz uczestniczyłem w 31 Biegu Niepodległości w Warszawie, udział w wirtualnej imprezie odkładając na ostatni dzień i tak się złożyło, że mój samotny Bieg Niepodległości na dystansie 11,11km, stał się pierwszym treningowym BS-em w przygotowaniach do sezonu 2020

Medal cieszy, gdyż część pieniędzy uzyskaną ze sprzedaży pakietu startowego, pomysłodawcy imprezy przeznaczą na cel charytatywny. Dokładnie 33% dochodu po odliczeniu podatków wyląduje na koncie Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach Poza Granicami Kraju, resztę pieniędzy przeznaczą na organizacje kolejnych wirtualnych inicjatyw pomocowych.

Spodobała mi się taka akcja, gdzie każdy zobowiązuje się do przebiegnięcia odpowiedniego dystansu i przed samym sobą będzie się rozliczał. Niby to łatwizna, gdyż w ciągu roku setki kilometrów pokonujemy samotnie, bez presji trenerskiej lub innych nacisków, ale jednak to bieg – wirtualny, lecz oficjalny, więc prestiż o wiele większy, a nie zwykła treningowa jedenastka, lub stówka itp. Dla mnie była to dodatkowa motywacja, do wybiegania pierwszych kilometrów, rozpoczynających przygotowania do kolejnego sezonu, w tak mizernym okresie, jaki ostatnio u mnie się zadomowił. Bo jak nie idzie, to nie idzie i każdy dodatkowy bodziec pomagający nam w długiej drodze zmierzającej do celu, jest pomocny.

W Warszawie podczas 10km biegu, pokonałem trasę ponad pół minuty wolniej od najlepszego rezultatu uzyskanego na tym dystansie. Pół minuty to znacznie wolniej, lecz podczas warszawskiej wyprawy, na jaką wybrałem się z Radkiem i Szymkiem, a właściwie na którą koledzy mnie zabrali, nastąpił u mnie psychiczny przełom. Na szczęście pozytywny! Ponownie zacząłem wierzyć, że mogę biegać znacznie szybciej, że jestem w stanie wykrzesać coś jeszcze z własnego organizmu.

Wiem, że uzyskanie wyników, jakie osiągałem na poprzednim poziomie będzie trudne, pomimo tego, że nie były one efektowne, bo czas 44 minut potrzebny do pokonania 10km dystansu, mało komu może zaimponować. Ale cieszy mnie to, że doszedłem do takiego rezultatu, który mimo wszystko planuję poprawić i w tym kierunku chciałbym przez kolejne miesiące zmierzać.

Slavo65

Możesz również polubić…