Czarne chmury nade mną…
Czarne chmury nadciągnęły nad moje bieganie. Po kilkumiesięcznej przerwie, zaczynając treningi od stycznia, postanowiłem robić je ostrożnie, nie tak jak większość wygłodzonych brakiem przebiegniętych kilometrów biegaczy, którzy z niecierpliwością ruszyli na ulubione ścieżki. Starając się nadrobić stracony czas, którego nadrobić się nie da. Postanowiłem być ostrożniejszy od innych i powoli wracać do mocniejszego biegania. Styczeń, luty, marzec… itd. Mały kilometraż, brak akcentów, tempo pod puls. Ale mimo mojej ostrożności i tak kontuzja mnie dopadła. Teraz drapiąc się w łysinę mogę po raz kolejny zastanawiać się, czy miałem pecha, czy jestem za słabo rozciągnięty, a może zbyt mało przykładałem się do treningu uzupełniającego? Możliwe, że kontuzja wynika z jednostkowego błędu, na przykład zbyt mocnego i długiego krosu, jaki zrobiłem kilka dni temu? Zastanawiałbym się nad tym, gdyby przytrafiło mi się to po raz pierwszy, ale kontuzje, są nieodłącznym elementem mojego biegania – jakby ktoś czuwał nad tym, żebym nie był za dobry.
Tym razem mam nadwyrężone mięśnie strzałkowe, znajdujące się w okolicach goleni. Mogę chodzić, a nawet biegać, lecz ból nie odpuszcza. Dlatego zrobiłem kilka dni przerwy i zobaczę, co będzie dalej. Co przyniesie pierwszy trening, po tygodniowej przerwie. Nie pamiętam, czy chociaż raz byłem przygotowany do startu, tak jak chciałem. Zawsze coś mi dolegało w okresie przygotowawczym i ciągle musiałem odpuszczać ważne treningi, a bez akcentów nie ma postępów. Może bieganie nie jest dla mnie, albo powinienem coś zmienić? Na razie wybiłem sobie z głowy, bieganie na dystansach maratońskich oraz ultra i automatycznie odpadają ponad 20km treningi, gdyż do niczego nie są mi potrzebne. Ten sezon i tak uważam za stracony, pod względem startów oraz postępów biegowych, ale na CiucasX3 w Rumunii, mimo wszystko bardzo mi zależało. Ubzdurałem sobie, chociaż jeden, jedyny raz w tym sezonie mocno powalczyć, ale w kluczowym okresie przygotowań, muszę odpuścić wszystkie mocne treningi i zająć się tradycyjnym człapaniem, aby jak zwykle stając na starcie, zastanawiać się, jak potoczą się moje zmagania na trasie? Bo tradycji musi stać się zadość!
Slavo65