Pierwszy start po przerwie zaliczony!
Bałem się tego biegu niesamowicie – Bieg z Flagą / Pisarzowice 03.05.2019r > https://www.cbkkrzeszow.pl/bieg-z-flaga/ Nie dlatego, że go nie skończę, nie dam rady, czy coś takiego. Obawiałem się, że mój start będzie żenująco słaby. O wiele słabszy niżbym tego chciał, co przygnębi mnie jeszcze bardziej. Po czterech miesiącach lekkiego biegania, ze średnią ok. 100km miesięcznie nie spodziewałem się wiele od organizmu, ale słaby bieg zawsze będzie lepszy od beznadziejnego z nosem przy ziemi, gwiazdami w oczach i migotaniem komór. W tym sezonie nie mam żadnych poważnych, biegowych planów, bo nawet gdybym się uwziął i trenował ponad siły, to skończyłoby się to zapewne kontuzją, a nie zadowalającym wynikami. Dotarło to do mnie i oswoiłem się z myślą straconego sezonu startowego. Ale biegać chcę nadal, chociażby po to, aby przygotować się do startu w Rumunii. Nie będzie to dla mnie mocny wycisk, ponieważ zapisałem się na dystans półmaratonu, ale wolałbym przebiec trasę w Górach Ciucas bez problemu, ciesząc się biegiem i niewielkimi, lecz pięknymi górami, których najwyższy szczyt Ciucas osiąga wysokość 1954m
Do Pisarzowic na Bieg z Flagą dojechałem o wiele za wcześnie, tym razem tak wyszło, ale dzięki temu miałem sporo czasu na rozmowy ze znajomymi. Do Pisarzowic przyjechało kilka osób, które będę widział u siebie na starcie, byli też zawodnicy z Kamiennej Góry, z którymi już nie raz walczyłem na trasach biegów, z różnym skutkiem. Na starcie pojawił się m.in. nasz wałbrzyski wymiatacz Piotr Holly, startujący na dystansie 10km, a na starcie 21km stanął mocny Paweł Sadowski z Janowic Wielkich, oraz coraz lepszy Marcin Dudziński z Wałbrzycha. Zawody kameralne, ale obsada czołówki całkiem niezła.
Start był nieco opóźniony i po rozgrzewce na hali sportowej do boju ruszyli uczestnicy półmaratonu, a kilka minut później 10km dystans i uczestnicy NW. Ustawiłem się na końcu stawki, ponieważ to było najrozsądniejsze miejsce dla mnie w tym wyścigu. Ruszyliśmy od razu pod górę. Około 200m asfaltem, a później, biegliśmy polną drogą pnącą się przez ok. 1,3km łagodnie pod górę. Biegłem na końcu, lecz okazało się, że mimo wszystko nie jestem najsłabszym zawodnikiem w tym biegu. Wyprzedziłem kilka osób i o dziwo, brak tlenu, którego się najbardziej obawiałem, nie był tak dokuczliwy. Później biegliśmy lekko z góry i zaczął się mocny zbieg, tuż po rozejściu się trasy 10-tki, z trasą połówki. Niestety tutaj nie mogłem powalczyć. Najszybszy kilometr przebiegłem w tempie 4:37, co i tak było nieźle, jak na moje obecne możliwości. Bez szybkich treningów, zbieganie nawet z wygodnego do mocnego biegu wzniesienia, stanowi poważny problem. A takich treningów nie miałem, ponieważ najpierw postanowiłem ponownie przyzwyczaić organizm do biegania i zredukować swoją wagę.
Do startu ubrałem się zdecydowanie za grubo jak na taką pogodę, ale spodziewałem się wolniejszego biegu i dłuższego pobytu na trasie. Po pierwszym okrążeniu rzuciłem wiatrówkę koledze Darkowi, który stał przy drodze, robiąc zdjęcia. Drugie okrążenie zacząłem nieco wolniej, lecz dalszą część wyścigu pobiegłem szybciej i na mecie zameldowałem się na 27 pozycji, na 48 osób, w kategorii byłem 4-ty. Tlenu mi nie zabrakło, lecz brak kondycji i szybkości dał mi się mocno we znaki, chociaż pobiegłem asekuracyjnie pokonując obywa okrążenia, nieomal w tym samym czasie, a kolega Radek stwierdził widząc mój puls, że się obijałem! Może tak, a może nie. Szybszy bieg, byłby dla mnie za bardzo ryzykowny, ponieważ organizm odzwyczaił się od tego.
Ze startu, który był dla mnie sprawdzianem po przerwie – jestem zadowolony, gdyż pokazał on, że nie jest tak źle. Zaległości mam spore, lecz mogę je w ciągu najbliższych miesięcy wybiegać na treningach.
Trasy zawodów w Pisarzowicach były ciekawe. Dystans połówki, na którą się nie odważyłem, to naprawdę niezły teren. Dla mnie bardzo znajomy, ponieważ w Rudawach Janowickich przeszedłem wszystkie szlaki turystyczne i to nie jeden raz, a niektóre odcinki przebiegłem podczas kilkunastu treningów. 10km dystans, to dwie pętle prowadzące do pobliskiego lasu, przez łąki rozłożone w okolicach Pisarzowic. Następnie przez las, porastający wzgórze na które wbiegliśmy i ponownie łąki z widokiem na dalsze okolice oraz Pisarzowice wciśnięte między wzniesienia. Na dekorację zwycięzców nie zdążyłem, ponieważ poszedłem na trasę biegu, żeby zrobić pamiątkowe zdjęcia na ostatnich kilometrach zawodów, dlatego podaję link do wyników, sami zobaczcie jak się w Pisarzowicach biegało > https://tritime.pl/news/w-25/bieg-z-flaga-pisarzowice-2019
Kilkadziesiąt zdjęć z biegu znajdziecie na fanpage > https://www.facebook.com/biegigorskie.eu/
Slavo65