Kolejna próba opanowania dietetycznego chaosu.

Długo zwlekałem ze zmianami w żywieniu. Lenistwo? Głupota? Bezmyślność? Brak odczuwania potrzeby zmian? Myślę, że wszystkiego po trochę. Dopiero choroba uzmysłowiła mi, że coś muszę w sposobie odżywiania zmienić. Tak. Chodzi o dietę. Celowo nie użyłem tego słowa, gdyż określenie „dieta” większości z nas kojarzy się z kilkudniową, albo kilkutygodniową akcją, podczas której odżywiamy się zdrowo, według wytycznych ustalonych ze specjalistą, pozbywając się zbędnych kilogramów. Ale później bezmyślnie wracamy do starych nawyków żywieniowych. Tyjemy jeszcze bardziej i czekamy na odpowiedni moment, aby rozpocząć kolejną dietetyczną krucjatę.

Drogą dedukcji doszedłem do wniosku, że u podłoża przebytej zakrzepicy żył głębokich, która doprowadziła mnie do zatorowości płucnej, leży sposób odżywiania. To tylko moja hipoteza i możliwe, że jest błędna, bo może problem tkwi w genach, ale po co zwalać winę na geny? Szukać usprawiedliwienia i tym sposobem iść na łatwiznę? Każdy, kto szuka przyczyn zewnętrznych, lub od siebie niezależnych, w większości przypadków się okłamuje.

W swoim 53 letnim życiu, wiele razy szedłem na łatwiznę, lecz w 99,99% było to jedynie przechodzenie na skróty przez trawnik, a tylko promil stanowiły inne czynniki. Wynika to z filozofii, mówiącej, że omijanie nieuchronnych problemów, czy skutków naszego wysiłku, jakim jest na przykład ból mięśni, pozbawia nas właściwego smaku, klimatu, emocji itd. Nie będę wyliczał, ponieważ trzy przykłady w zupełności wystarczą.

Smak. Możecie zrobić zupę z paczki. Czekacie 10 minut i zalewacie gorącą wodą makaron, leżący w miseczce, w towarzystwie mikroskopijnych kawałków suszonych warzyw, przypraw i chemicznych dodatków, albo tradycyjnie – robicie wywar z mięsa i warzyw. Dodajecie pokrojone warzywa w takiej ilości, w jakiej wam się podoba oraz przyprawy, których stosujecie według uznania. Mogę się założyć, że nawet w myślach czujecie różnicę smaku.

Klimat – wyobraźcie sobie seks z przypadkowo napotkaną osobą. Obskurna knajpa, rozmowa z nieznaną osobą, którą pierwszy raz widzicie na oczy, kilka drinków i szybki numerek w ciasnym kiblu, śmierdzącym moczem i chemikaliami. Porównajcie to z seksem, po uroczystej kolacyjce, okraszonej lampką dobrego wina z kimś kogo znacie, szanujecie, przyjaźnicie się, albo kochacie. Jestem przekonany, że co najmniej 80 procent z was, czuje różnicę.

Emocje. Jedziecie w góry. Pokonujecie różnicę poziomów wynoszącą co najmniej 2000m w pionie, lecz największym wysiłkiem w górskiej wędrówce, jest stanie przez godzinę w kolejce do wyciągu. Później pokonujecie niewielki kawałek górską ścieżką do najlepszego punktu widokowego, robicie zdjęcia na fejsa, albo insta i wracacie tym samy sposobem na dół. Wow! Emocje! Albo wdrapujecie się przez co najmniej sześć godzin w górę, wąską kamienną ścieżką, na której od czasu do czasu pokonujecie odcinek mocno wyeksponowany. Spoglądacie w dół, a tam 100m niżej, na krawędzi przepaści, widzicie kozice, obserwujące waszą wspinaczkę.  Klniecie w duchu na siebie, że podjęliście się zbyt dużego wysiłku, lecz wdrapujecie się dalej i z trudem docieracie na szczyt. W krzyżu łupie, nogi wchodzą do tyłka, w oczach macie gwiazdy, lecz jesteście szczęśliwi, ponieważ doceniacie swój wysiłek i czujecie, że bez niego wielkość góry nie miałaby żadnego znaczenia. Emocje! Ale jeszcze trzeba zejść w dół!

Wracając do diety zbilansowanej, przemyślanej, a przez to optymalnej i zdrowej. Tutaj też nie ma drogi na skróty. Stąd te przykłady, aby uzmysłowić wam, jak zdrowy sposób odżywiania jest dla nas ważny. Dlatego pewnych spraw trzeba się wyrzec, a innych rygorystycznie przestrzegać, nawet jeśli takie wyrzeczenia nie są wygodne. Wiem, że przysłowiowej Ameryki nie odkryłem, pisząc o tym, że taka dieta jest najbardziej korzystna dla organizmu. Ale przyznajcie z ręką na sercu – ilu z Was o tym wie, a ilu ją stosuje??? No właśnie. Nie mam więcej pytań. Największym problemem w tym, że odżywiamy się niezdrowo, jest dietetyczny chaos. Jedziemy na przykład do sanatorium, lub wczasy z pełnym wyżywieniem, na których są posiłki podawane w tradycyjny sposób, a nie w formie szwedzkiego stołu i mamy porządek w naszej diecie zaprowadzony, o ile nie będziemy podjadać. Ktoś za nas pomyślał, by dzisiaj na śniadanie był twarożek, jutro wędlinka, ogórek i pomidor, na obiad kotlet schabowy, jutro kurczak, po jutrze ryba, na kolację sałatka warzywna, lub żółty ser itd. itp. Natomiast jeśli gospodarujemy się sami, nie mamy żadnego planu dziennego, ani tygodniowego menu itd. Wrzucamy do garnka, co nam się pod rękę nawinie, a nasz ukochany pies lub kot, musi mieć się stale na baczności, gdyż nie wiadomo, czy kiedyś przez pomyłkę również w garnku nie wyląduje!

Taki chaos  od lat panuje u mnie i ciężko mi wagę utrzymać, a odpowiednie składniki, potrzebne do zdrowego żywienia dostarczane są w różnych ilościach i to nie w takich jakich organizm potrzebuje, lecz w ilościach, jakie są kwestią przypadku! Widząc na co dzień innych ludzi, nie muszę pytać ich, jak się odżywiają, gdyż ich wygląd świadczy o tym, że postępują podobnie do mnie, a wielu znacznie gorzej.

Stąd mocne postanowienie o zmianie sposobu żywienia. W trakcie poszukiwań natchnieniem było dla mnie – odmładzanie na surowo – ścianka na którą natknąłem się na YT – link do jednego z odcinków > https://www.youtube.com/watch?v=EzhAj1sMpWo   Nie namawiam nikogo do weganizmu, ponieważ każdy do pewnych spraw musi dojść samodzielnie i nie pomoże żadna propaganda, tylko wewnętrzne przekonanie, że tak powinniśmy postępować. Pan Mariusz przekonał mnie w stu procentach, do takiego sposobu odżywiania. Na razie jestem na to za słaby, aby żywić się tylko i wyłącznie surowymi warzywami i owocami, lecz postanowiłem zrobić pierwszy krok w tym kierunku i przejść na dietę owocowo – warzywną, z potrawami w różnej formie podania – gotowanymi, pieczonymi, kiszonymi i surowymi. Zobaczymy ile wytrwam w tym postanowieniu.

Slavo65

Możesz również polubić…