Niezły początek czerwca.
przez
Sławomir Szarafin
·
05-06-2016

Początek miesiąca wypadł przyzwoicie. Nie zachwalam, żeby nie zapeszyć, ale cieszę się że pierwsze kilometry wybiegane w tym miesiącu były niezłe, bo zwykle bywało odwrotnie. W tym roku żadnych długich biegów już nie planuję. Kusi jeden górski maraton, ale jest jeszcze czas na zastanowienie, ponieważ bieg odbywa się późną jesienią. Najważniejszy start w drugiej części sezonu, to atestowany półmaraton. Wiosenna połówka z powodu kontuzji nie wypaliła, dlatego spróbuję podejść do tego tematu jesienią. Do zawodów mam kilkanaście tygodni i postanowiłem rozpocząć łagodnie. Powiem Wam, że pierwszy specjalistyczny trening na którym zrobiłem zaledwie pięć – 200 metrowych rytmów i drugi trening z 1000 metrową tempówką oraz dziesięcioma – 100 metrowymi sprintami, poczułem w kościach. O wiele młodsi biegacze, albo lepiej wytrenowani rówieśnicy zapewne nie odczuliby trudów tak skromnych objętościowo treningów. Ale każdy powinien patrzeć na siebie, bowiem najbardziej gubi nas biegowe zaślepienie! Tak. Tak. Co? On dał radę! A ja nie dam?! I ogień z butów, a później kontuzje. Wielu fachowców powtarza, że trzeba czuć swój organizm i reagować na sygnały które on nam wysyła. Nic na siłę! Dodam tylko, że należy odróżnić lenistwo, od tych sygnałów! Bo to bardzo ważna sprawa. Ale jeśli ma się określony cel i plan biegowego rozwoju – lenistwo nam nie grozi.
Slavo 65