Półmaraton Sowiogórski – I edycja ;)

01.Półmaraton Sowiogórski 2014

Słońca nie było, ale optymizm dopisywał.

Na Przełęcz Sokolą w Górach Sowich dojechaliśmy ok. godziny 9:00 A tam pusto! To znaczy nic nie wskazywało na to, że tutaj ma odbyć się biegowa impreza. Tymczasem z mgły wyłoniła się złowroga postać kobiety która zażądała zapłaty za parking. To straszne, że w życiu trzeba za wszystko płacić. Silnik jeszcze nie ostygł, a siedem zeta trzeba było wyłożyć. Życie, samo życie!

02. Półmaraton Sowiogórski 2014

Małgorzata Raducka przed startem. Najszybsza dziewczyna z Wałbrzycha 2:13:33  Open kobiet – 12

Kiedy rozglądaliśmy się za informacjami dotyczącymi zawodów, przypomniałem sobie, że dzień wcześniej na stronie biegu zauważyłem info o tym, że start odbędzie się sprzed Schroniska Orzeł, a nie z przełęczy tak jak to było ustalone na początku. I nie wiedziałem co o tym sądzić, bo nie było to oznaczone jako ważna zmiana na głównej stronie zawodów, tylko wciśnięte gdzieś między różne informacje dotyczące biegu. Tak ważna zmiana, powinna być na głównej stronie, ale nie była. Dlatego na wszelki wypadek warto zerknąć na regulamin nawet dzień przed biegiem.

03.Półmaraton Sowiogórski 2014

Prowadzi Karol Bryl. Piotr Holly za nim – na razie!

Z naszej pięcioosobowej ekipy, moja Żona wraz z koleżanką Basią od razu ruszyły na trasę biegu. Zamierzały pokonać ją w przeciwnym kierunku i przy okazji zrobić kilka zdjęć. Koleżanka Małgorzata, Darek i ja udaliśmy się stromym podejściem pod górę do Schroniska „Orzeł” przy którym mieściło się biuro zawodów. Formalności załatwiliśmy błyskawicznie, ponieważ jeszcze nie było zbyt wiele osób. W pakiecie startowym numer Men’s Health, a w środku m.in. artykuł o tym jak zrzucić 9 procent tłuszczyku, budzić się pełnym energii i zbudować łapę o 53 cm obwodzie. Mnie się taka ręka już na nic nie przyda, chyba że zacznę biegać na rękach! Ale 9 centów tłuszczu można by  się pozbyć. Co tam jeszcze w pakiecie – skarpetki. Białe, ładne, ale raczej na salony, a nie do butów terenowych. Nie grymaszę. Przydadzą się. Saszetka Enervitu również się przyda, a materiały promocyjne będą przeczytane.

04.Półmaraton Sowiogórski 2014

Ferenc Janusz (Ludwikowice) – M60 – jest moc! Dziewiąte miejsce open – 1:37:54

Lubię biegać u siebie, bo można spotkać dużo znajomych. Tak było i tym razem. Wielu z nich widzę tylko na zawodach, ale dzięki temu można porozmawiać, dokończyć konwersację na FB i tak do następnej imprezy. Mnie takie często bardzo krótkie spotkania cieszą. Na zawody przejechała mocna ekipa. Był Piotr Holly (Wałbrzych), Marek Swoboda (Wałbrzych), Waldemar Witulski (Sosnówka), Janusz Ferenc (Ludwikowice), Wcisło Adam (Kłodzko) i jeszcze kilku innych z którymi będę miał kontakt wzrokowy najwyżej tylko na starcie! Ale nie ma co się łamać, trzeba trenować, może kiedyś zacznę deptać im po piętach.

05.Półmaraton Sowiogórski 2014

Najszybsza kobieta – Łęcka Agnieszka (1:41:17) jeszcze przed Markiem Swobodą (115) – 1:40:23

Trasa zawodów była ciekawa, ale niezbyt trudna. Powiedzmy średnio trudna. Kilka tygodni wcześniej przebiegłem ją z Darkiem podczas wspólnego treningu. Zrobiliśmy ją w czasie 2 godziny 20 minut. Ciężko mi się wówczas biegło. Ledwo nadążałem za kolegą. Po kilkunastu kilometrach stopa zaczęła boleć, a ta dolegliwość męczyła mnie od jakiegoś czasu. Powoli przechodzi, ale kosztem ograniczonych treningów.

06.Półmaraton Sowiogórski 2014

Widok na okolice z podejścia do Schroniska „Orzeł”

Chmury powoli zaczęły ustępować i słońce zaczęło się przez nie przebijać. Temperatura ok. 10 stopni, lecz zanosiło się na to, że będzie cieplej. Jeszcze rozgrzewka, kilka zdań ze znajomymi i ruszyliśmy. Start zawodów znajdował się tuż obok Schroniska Orzeł. Kilkanaście metrów do przodu i ostry zakręt w lewo pod górę. Kamienny podbieg, trochę po płaskim i znów pod górę. Trudny technicznie odcinek. Tuż obok widziałem Darka Kalisza z którym przyjechałem. Skupiony był na kamieniach jakby je liczył. To jego pierwsze kroki w biegach górskich, stąd ta uwaga. Postanowiłem to wykorzystać i cichcem przemknąłem obok – licząc na to że mnie nie zauważy. Gdyby mnie widział na pewno by mi nie odpuścił. Tak to już jest. Koleżeństwo kończy się na linii startu! Dobrze, że na linii mety wszystko wraca do normy. Przeważnie, bo niektórzy ludzie nawet z niezłej zabawy potrafią zrobić źródło stresu i zawiści. Dobrze, że Darek taki nie jest. Co prawda powiedział że jestem oszustem i uśpiłem jego czujność, ale obiecał że następnym razem mnie przypilnuje. I pewnie tak zrobi. Trzeba będzie wybrać jakiś nocny bieg.

07.Półmaraton Sowiogórski 2014

34) Kołodziej Andrzej – Miłkowice (2:01:36) i Marek Zbyryt (148) Nowa Ruda (1:59:45)

Kilkaset metrów i w dół krótkim kamiennym zbiegiem do Schroniska „Sowa”. Dalej wygodnym leśnym traktem, wśród błota i kałuż. Łatwy, szybki odcinek, ale trzeba było kombinować żeby kogoś wyprzedzić. Tutaj ścigałem się z młodszą co najmniej o 20 lat zawodniczką. Wyprzedzałem ją na każdym niewielkim podbiegu, a ona mnie na zbiegu. Ja byłem mocny, ona szybka. Na długim około 2km zbiegu nieco mi odskoczyła, ale wiedziałem że podczas mozolnej wspinaczki w kierunku Wielkiej Sowy ponownie ją dogonię. Szkoda, że nie zerknąłem jaki ma numer startowy. Mógłbym w wynikach zobaczyć jak poradziła sobie z trasą biegu. Dwa kilometry. Biegłem coraz szybciej. Na czwartym pojawiła się trójka na liczniku. Przesadzasz – pomyślałem. Nie jesteś Kenijczykiem i nie powinieneś tak szybko biec. Nawet z góry. To może cię zabić! Zwolniłem. Znałem trasę i wiedziałem, że trzeba zaoszczędzić sporo sił na 6km wspinaczkę na szczyt. Zbieg był wygodny. Droga gruntowa i szuter. Wkrótce ostry zakręt w lewo i do góry błotnisto – kamiennym podbiegiem. Było ciężko. Tą część trasy pokonywałem marszobiegiem, ale i tak dość szybko żeby wyprzedzić kilka osób. Wszystko jedno jak się podbiega. Najważniejsze żeby było nam jak najlżej. Na stromych podbiegach wolę marszobieg, bo tak wspinam się do góry szybciej niż ciągłym biegiem. Dużo błota i kamieni było na tym stromym podbiegu. Pojawił się również krótki odcinek wyłożony betonowymi płytami i zrobiło się jeszcze bardziej pod górę. Wcześniej widziałem biegowy peleton podążający ścieżką, którą miałem już za sobą. Gdzieś między drzewami mignęła sylwetka koleżanki z którą przyjechałem. Chmury powoli ustępowały i pojawiło się błękitne niebo. Pięknie było. Za płytami czekał nas łagodniejszy odcinek. Ponownie wygodny leśny trakt. Można było przyspieszyć i tak zrobiłem, ale konkurencja również. W górach trzeba wykorzystywać takie okazje. Na płaskich odcinkach lub zbiegach trzeba przyspieszyć. A jedynym wypoczynkiem jest łagodniejszy profil trasy. Dotarliśmy do Koziego Siodła. Ciastko w zęby, łyk wody na punkcie i w górę. Ostatnie dwa kilometry podbiegu. Kamienie, woda, kamienie, woda… I korzenie – zapomniałbym zupełnie. Kto nie chciał biec po kamieniach i wodzie. Mógł biec bokiem po korzeniach i błocie. Nie mogłem nacieszyć się tym podbiegiem. Nie dlatego że jestem masochistą, ale dlatego że biegło mi się znakomicie. Zapomniałem o bólu stopy którą zbytnio się nie przejmowałem, bo wiedziałem że jeśli zacznie mocno boleć to i tak dam radę. Tuż przed szczytem spotkałem Żonę z koleżanką. One przeszły już ponad połowę trasy biegu. I teraz zrobiły krótką przerwę na sesję zdjęciową na którą się załapałem.

08.Półmaraton Sowiogórski 2014

Meta Półmaratonu Sowiogórskiego

Wypłaszczyło się. Wieżę na Wielkiej Sowie było widać z daleka, ale przed nią kilkaset metrów biegu po błocie i korzeniach. Moje Asicsy Racery 3 muszą wytrzymać! Mają za sobą zaledwie ponad sto km przebiegu, ale nieźle dostały po bieżnikach! Dzisiaj też nie miały łatwo. Jeden zawodnik kluczył między drzewami, a ja ruszyłem przez błoto. Widziałem że jest mocny, ale liczyłem na to, że mu odskoczę gdy nadal będzie cackał się z błotem. Był jednak za silny. Dogonił mnie po kilku kilometrach. Ale próbowałem. Zawsze byłoby to jedno miejsce do przodu. Przez szczyt przemknąłem błyskawicznie i ruszyłem w dół jeszcze szybciej. Za dużo straciłem na walkę z błotem i kamieniami. Przyspieszyłem na zbiegu. 4:30, 4:20 po śliskich kamieniach i wodzie na drodze miejscami przypominającej górski strumień. Na treningu 6:00 ledwo wycisnąłem na tym odcinku, ponieważ bałem się upadku. Na zawodach upadek to co innego. Mniej boli, bo nie ma czasu na rozczulanie się nad sobą. Trzeba gnać do przodu!

09.Półmaraton Sowiogórski 2014

(94) Wilk Marek – Dalachów – 2:03:03 i (15) Brodny Kamil – Lachowice – 2:03:03

Dotarłem do Przełęczy Walimskiej i zaczęła się mozolna wspinaczka trawersem ciągnącym się masywem Wielkiej Sowy. Wygodna droga łagodnie pięła się do góry i tak było przez kilka kilometrów. Łatwy odcinek, ale po pokonaniu połowy trasy wydawał się męczący. Tutaj wyprzedziło mnie dwóch zawodników. Brakło mi sił żeby z nimi powalczyć, nawet o tym nie myślałem. Pod koniec tego kilkukilometrowego odcina dogoniłem Michała Koszewskiego. Nie wierzyłem własnym oczom widząc kolegę. Wiedziałem, że od wielu miesięcy mało trenuje. To było jedyne wytłumaczenie jego niedyspozycji i skurczy na które się skarżył. Gdyby był w formie na pewno bym go nie dogonił. Z pewnością walczyłby o miejsce w czołówce wyścigu. Chwilę biegliśmy razem, ale na zbiegu przyspieszyłem zostawiając Michała z tyłu. Nawet nie próbował ze mną walczyć. To nie był jego dzień. Dobiegłem do Przełęczy Sokolej skąd zaczął się kilkusetmetrowy ostatni podbieg na metę wyścigu. Marszobieg. Nie mogłem sobie pozwolić na podchodzenie, bo konkurencja napierała. Chmury dawno już zeszły z nieba i wokół roztaczał się piękny widok. Jeszcze kilka metrów i zameldowałem się na mecie na 31 pozycji open i ósmej w kat. M40 Czas: 1:53:15 Tempo – 5:24min/km Tym razem byłem zadowolony, bo wiedziałem, że zrobiłem wszystko na co tego dnia było mnie stać. Darek Kalisz dotarł na metę na 37 miejscu uzyskując czas 1:55:11, a Małgorzata Raducka była 91-sza z czasem 2:13:33, co też było nieźle dając jej 12 pozycję wśród startujących kobiet. Zawody ukończyło 148 osób. Szkoda, że wiele osób odpuściło ten bieg. Z powodu chmurek? Na to wychodzi. Kiedyś i mnie byle chmurka lub kilka kropli deszczu przerażało!

10.Półmaraton Sowiogórski 2014

Patrycja i Marcin Kasprzyk z Wałbrzycha (2:07:50)

Zwyciężyli:

1) Holly Piotr – Wałbrzych / Ts Regle Szklarska Poręba – 1:28:50

2) Bryl Karol – Wrocław / Irc Kowale – 1:29:17

3) Gardener Jacek – Warszawa / Jacekbiega Running Team – 1:32:32

Najlepsze kobiety:

1) Łęcka Agnieszka (14 open) – Golub – Dobrzyń / Jacekbiega Running Team – 1:41:14

2) Kurpiewska Anna (40 open) – Wrocław / Tribiton Team – 1:55:45

3) Fogiel – Pawłowska Agnieszka (42 open) – Wrocław / Los Bieganeros – 1:56:09

Strona zawodów: http://superbieg.pl/index.php?page=strona-glowna-2

Slavo 65

Możesz również polubić…