Mistrzostwa Europy na bogato!
Mastersi ruszają do boju! (fot. Marek Zbyryt)
Do startu w Mistrzostwach Europy Mastersów w Biegach Górskich nie byłem optymistycznie nastawiony. Wiedziałem, że zawaliłem przygotowania do imprezy. Nie skupiłem się na jednym z najważniejszych dla mnie startów w tym sezonie, wciskając w przygotowania m.in. Łódź Maraton, który pasował do nich jak pięść do oka. Popełniłem jeszcze kilka innych błędów, dlatego nie spodziewałem się jakiegoś znacznego postępu umożliwiającego uzyskanie przyzwoitego wyniku na zawodach w Ludwikowicach Kłodzkich. Mimo wszystko chciałem być tutaj i wystartować. Nie mogłem odpuścić takiej okazji jaką była możliwość wystartowania w ME na swoim terenie. Wielu znajomych narzekało na duże wpisowe i kilka osób zrezygnowało z tego powodu ze startu. Ja kalkulowałem inaczej. Wpisowe może i znaczne jak na polskie warunki, ale odpada wiele innych spraw jak nocleg, kosztowny transport itd. Za rok ME mogą być w Hiszpanii lub Szwajcarii i koszt dojazdu na zawody będzie o wiele większy niż start na swoim terenie.
Do Ludwikowic pojechałem z Radkiem Mękalem > http://www.radekbiega.pl i Markiem Swobodą. To byli koledzy w których wierzyłem bardziej niż w siebie. Radek dopiero przestawia się z asfaltu na górskie bieganie i systematycznie robi postępy. Jeśli chodzi o Marka – liczyłem na to, że powalczy o miejsce na podium. Bo jak nie On, to kto? W dniu startu nie było już takiego upału jaki panował od kilku dni w całym kraju. Mogliśmy trochę odetchnąć, o ile komuś deszcz nie przeszkadzał, bo od czasu do czasu padało i wszystko wskazywało na to, że podczas zawodów deszcz nas również nie minie.
Pierwsi wystartowali uczestnicy Biegu na Wielką Sowę. Wszyscy którzy mieli mniej niż 35 lat. Pozostałe zawodniczki i zawodnicy startowali w Mistrzostwach Europy. Pół godziny później na trasę ruszyła pierwsza grupa Mastersów – najstarsi uczestnicy zawodów. Następnie w odstępach 20-to minutowych startowały kolejne kategorie biegaczy. Najwięcej było oczywiście reprezentantów Polski, byli Niemcy, Czesi, Hiszpanie, Włosi, Holendrzy, Irlandczycy i zawodniczki oraz zawodnicy jeszcze kilku krajów Europy. Po ubiegłorocznych ME w Czechach, gdzie nasi zawodnicy zdobyli kilka medali, liczyłem na to, że i u nas reprezentanci Polski skutecznie powalczą o miejsca na podium.
O godzinie 11:40 ruszyła grupa K M 45 w której byłem i K M 50 z Markiem. On ustawił się na czele stawki, bo tam jest najlepsze miejsce do walki o zwycięstwo, gdzie każda sekunda się liczy. Ja stanąłem w środku, bo zwykle tam jest moje miejsce (kiedyś stawałem jeszcze dalej) w peletonie. Ruszyliśmy z Centrum Rekreacji Harenda w Ludwikowicach, które było bazą zawodów oraz miejscem startu. Pierwszy kilometr był dla mnie dosyć mocny, ale tak trzeba było, bo biegliśmy asfaltem, bardzo łagodnie pod górę. Później była polna droga, bardziej stromo pod górę i w dół do wioski. Tam też pobiegłem lepiej niż w ubiegłym roku. I wreszcie asfalt, gdzie i tym razem zacząłem się oszczędzać. Kilkaset metrów asfaltem który ponownie mnie onieśmielał. Stromo, ale mogłem pokonać ten odcinek znacznie szybciej. Tutaj straciłem najwięcej. Kiepsko mi szło również na dalszej, bardzo stromej części podbiegu. Uciekło „między palcami” kilka cennych minut. Właściwie to dwie, bo na 50 minut w tym biegu oceniałem swoje możliwości i to było w tym dniu do zrobienia. Nie pomogło dobre tempo na łagodniejszej części trasy i walka przez kilkaset ostatnich metrów o utrzymanie pozycji. Trasa znajoma, ale tym razem kibiców było sporo, a doping był niesamowity. Najlepszego przyspieszenia dostałem, gdy przez kilkadziesiąt metrów zagrzewał mnie do walki kolega Łukasz Beczkowski z Nowej Rudy. Biegnąc obok mnie wrzeszczał do ucha, żebym się nie opierniczał tylko cisnął do mety. Szkoda, że trwało to tak krótko, ale zawsze to kilka sekund do przodu. Do mety dobiegłem w czasie 00:52:03 (5:42min/km) zajmując 11 miejsce w kat. M45 i 87 miejsce open. W klasyfikacji Mistrzostw Polski Mastersów, które również odbyły się podczas tego startu, zająłem ósme miejsce. Patrząc na wyniki biegu, to uzyskując planowany czas, nie przesunąłbym się w kategorii nawet o jedną pozycję do przodu. Po prostu byłem za słaby. Zawaliłem przygotowania i tyle.
Razem z Radem poprawiliśmy się nieco 😯
Dlatego wypada mi cieszyć się jedynie z tego, że poprawiłem ubiegłoroczny wynik prawie o 2 minuty. Radek poprawił się o 5 minut! W kategorii M35 zajął 23 miejsce uzyskując czas 00:57:11, a w klasyfikacji MP – 17 pozycję. Marek zdobył brązowy medal Mistrzostw Europy w kat. M50 (00:43:28)oraz pierwsze miejsce drużynowo wraz z Januszem Ryszardem (Szczytna) i Pieczurowskim Sławomirem (Wrocław) z którym wygrał rywalizację w kategorii zaledwie o jedną sekundę! Nie do pokonania był w swojej kategorii w klasyfikacji Mistrzostw Polski. Tego dnia stawał, aż trzy razy na pudle! Podczas zawodów pogoda była w sam raz do biegania, momentami tylko padało, dlatego z wieży widokowej na Wielkiej Sowie tego dnia widok był wspaniały. Dla reprezentacji Polski był to naprawdę udany występ.
Pamiątkowe zdjęcie z brązowym medalistą ME – Januszem Ferencem, Maćkiem Cieciuchem i Agnieszką Malik.
K35 – I m-ce; Celińska Anna
K40 – III m-ce; Gałuszka Halina
K50 – III m-ce; Stankiewicz Iwona
K60 – II – m-ce; Sikora Alicja
K65 – II m-ce; Krakowiak Barbara
K70 – I m-ce; Prymakowska Barbara
M35 – III m-ce; Koń Piotr
M45 – II m-ce; Gawroński Artur i III m-ce; Sokołowski Marek
M50 – III m-ce; Swoboda Marek
M60 – I m-ce; Borowski Krzysztof i III m-ce; Ferenc Janusz
M75 – II m-ce; Kościak Henryk i III m-ce; Chwastyk Karol
Marek Swoboda brązowym medalistą ME, złotym w drużynie ME i najlepszym zawodnikiem Mistrzostw Polski w kat. M50!