Góra na której moc mnie opuściła :(

01. Ruprecht-ostatnie metry

Ostatnie metry Behu na Ruprechticky Spicak – dystans 4,9km / przewyższenie +450m

Czeski bieg w środku tygodnia (środa – 09.10.) miał być dla mnie treningiem siły biegowej. Starzy wyjadacze mówią, że żaden trening nie da nam tak wiele jak udział w zawodach. Dlatego, jeśli jest taka możliwość, proponują zastąpić trening – startem. Stąd moja obecność w Ruprechticach. Po rannej zmianie umówiłem się z Adamem Cajzerem w wałbrzyskiej galerii „Victoria.” Zjadłem tam lekki posiłek i ruszyliśmy w drogę. Chwilę przed wyjazdem zadzwonił telefon. Numeru nie znałem, ale przypuszczałem, że to Michał Koszewski z którym się umawiałem. Nie znaliśmy się osobiście, a kontakt mieliśmy jedynie przez FB. Nie odzywał się przez kilka dni, więc myślałem że nie jedzie. Na szczęście zdobył numer mojego telefonu i zadzwonił. Pojechaliśmy więc we troje. Ruprechtice są około 30km od Wałbrzycha. Dojechaliśmy do granicy. Zrobiliśmy małe zakupy. Ja jak zwykle kupiłem pysznego „Opata” z browaru  w Bromowie >>> http://www.pivovarbroumov.cz i piwo „Krakonos” z browaru w Trutnovie >>> http://www.pivovar-krakonos.cz  – które również jest znakomite.  W Ruprechticach byliśmy przed czasem. Korzystając z okazji podjechaliśmy do miejscowego kościoła, znajdującego się na początku wioski. Obiekt był zaniedbany, ale wyglądało na to, że jest użytkowany. Obok kościoła, dzwonnica z przejściem na teren cmentarza, gdzie było dużo starych nagrobków i pomnik z 1835 roku. Wróciliśmy do miejsca w którym miał być początek biegu tuż obok pensjonatu „Maly dum” > http://www.malydum-penzion.cz a po zawodach w ramach wpisowego można było otrzymać tam ciepły posiłek. Byliśmy pierwsi. Dzień był piękny, ale robiło się coraz zimniej.

02.Ruprecht - ekipa na szczycie

Od lewej: Krzysiek Drzygała, Michał Koszewski, Adam Cajzer i Edek Baczewski

Zarejestrowaliśmy się w biurze zawodów, mieszczącym się w budynku naprzeciwko pensjonatu. 50 koron wpisowego – ja dałem jeszcze 20 koron za numer, pod którym mogłem startować we wszystkich imprezach cyklu „STREDECNI POHAR 2013” Nabyłem go na pamiątkę, bo w bieżącym sezonie w tych okolicach już nie uda mi się wystartować. Na zawody przyjechało kilkadziesiąt osób m.in. Ondrej Penc – zwycięzca „Maratonu Zielone Sudety 2013” i Miroslav Hornych – drugi w ubiegłorocznej edycji MGS-u. Dojechał również Edek Baczewski z Wałbrzycha, który również jest znakomitym biegaczem, aż 6 razy wygrywał „Sudecką Setkę” Na krótszych dystansach też odnosi liczne sukcesy. Na start przyjechał ze mną Michał Koszewski – mocny zawodnik, na czeskich zawodach kilka razy stawał na pudle, ale ostatnio nie ma zbyt wiele czasu na treningi. W tym roku bieg w Ruprechticach, miał być zaledwie jego drugim startem. Adam Cajzer, którego w ostatniej chwili namówiłem na start, wraca do mocnego biegania. On także potrafi szybko biegać. Kilka lat temu zwyciężył w Nocnym Górskim Maratonie, a rok wcześniej był trzeci. Miał jednak bardzo długą przerwę od biegania. Chłopak ma potencjał i mam nadzieję, że wróci do formy.

03.Ruprecht - dziewczyny na mecie

Dziewczyny na mecie czeskiego biegu w Górach Suchych (Javori Hory)

Start biegu planowany był na godzinę 17:00 Wszyscy czekaliśmy na sygnał stojąc na głównej ulicy prowadzącej przez wieś. Od czasu do czasu przepuszczaliśmy samochody, których kierowcy widząc, że droga jest zablokowana, czekali cierpliwie, aż ich zauważymy. Start opóźnił się o kilka minut, bo pojazd z obsługi miał problem z wjechaniem na szczyt. Ruszyliśmy! Pierwsze kilkaset metrów asfaltem przez wioskę. Od samego początku łagodnie pod górę. Zaledwie po kilku minutach brakowało mi tchu w płucach. Czułem się fatalnie, ale zerknąłem na Gremlina. Biegłem z prędkością 3:45min/km pod górę! O pięć sekund wolniej robię 400 metrowe rytmy na treningu! Dlatego wysiadałem. A czołówka wyścigu oddalała się jak Pendolino, TGW lub coś równie szybkiego! Mogłem jeszcze nieco przyspieszyć. Nie ryzykowałem, bo bałem się, że może się to dla mnie źle skończyć. Wbiegliśmy do lasu. Biegnąc ciągle pod górę szeroką szutrową drogą, przesuwaliśmy się na szczyt. Pierwszy kilometr pokonałem w tempie 4:28, drugi bardziej stromy jeszcze nie był taki zły – 5:48, ale na trzecim wysiadło zasilanie. Nie potrafiłem przyspieszyć nawet na krótkich wypłaszczonych odcinkach. Tam wyprzedził mnie biegacz, który był starszy ode mnie co najmniej o 20 lat. Próbowałem z nim nieco powalczyć, ale mocy starczyło na 100-200 metrów. Patrzyłem ze smutkiem w oczach jak zaczyna się ode mnie oddalać. Trasa nie była oznaczona, ale na każdym rozwidleniu dróg, stał człowiek z obsługi zawodów. Ostatni kilometr na którym spodziewałem się kogoś dogonić był najbardziej stromy. Widziałem trzech biegaczy przede mną, do których zbliżałem się, ale meta była już blisko. Dotarłem do niej szczęśliwy, że to już koniec. To był mój najmocniejszy trening siły biegowej. Trasę biegu o długości 4,9km, pokonałem w czasie 0:34:08 (6:57min/km) i razem z Adamem biegiem wróciliśmy do Ruprechtic.

04.Ruprecht-Ja i Adam na szczycie

Razem z Adamem na szczycie Ruprechtickiego Spicaka

Podłamałem się troszkę, bo wśród mężczyzn na mecie byłem chyba ostatni. Ale już mi przeszło. W sobotę start w Świeradowie, może będzie lepiej. W „Behu na Ruprechticky Spicak” wystartowało pięciu zawodników z Polski i wypadliśmy całkiem nieźle. Edek Baczewski był drugi w Open i pierwszy w swojej kategorii, Krzysztof Drzygała – pierwszy w swojej kategorii, Michał Koszewski – drugi, Adam również był przede mną, a ja prawdopodobnie zamykałem stawkę wyścigu. Nie podaję dokładnych wyników, bo ich nie posiadam, a na stronie organizatora jeszcze się nie pojawiły. Cieszę się, że nieoceniony Artur dał znać o zawodach w Ruprechticach, a ja zdecydowałem się na start, jadąc tam z kolegami. Miałem okazję pobiegać z mocnymi zawodnikami i poznać osobiście Edka, który zrobił na mnie ogromne wrażenie, Michała o którym również wiele dobrego słyszałem i Krzyśka który mi zaimponował. Przybiegł na zawody przez góry, wystartował w nich, wrócił do Ruprechtic na dekorację, gdzie stanął na podium i w zupełnych ciemnościach udał się ponownie przez góry – tym razem do domu. Dziękuję również Adamowi (http://www.gorskiebiegi.pl) za towarzystwo i rywalizację na trasie biegu.

05.Ruprecht - Edek na pudle

Na środku Edward Baczewski z Wałbrzycha, pierwszy w swojej kategorii, drugi w Open

Ps. Dla tych którzy nie wiedzą jak biega się w Czechach, krótka wypowiedź Artura Żaka z FB, który lubi czeskie klimaty i często tam startuje: „Tam nie ma zasady… zacznij powoli i potem przyspiesz… Oni zapier… od metra „0” aż do mety, więc jak zaczniesz powoli to już potem nie ma kogo wyprzedzić… Ale jak zmienisz metodę i zaczniesz mocno… będziesz wyżej, ale potem zostaniesz wyprzedzony, bo się zagotujesz… Finał taki sam..” Koledzy udowodnili, że z Czechami również można wygrywać, ale trzeba bardzo dużo potu wylać na treningach, bo inaczej się nie da.

Strona organizatora: http://www.redpointteam.cz

Slavo 65

Możesz również polubić…