WB w Górach Izerskich
W ubiegłą niedzielę wybraliśmy się w Góry Izerskie na wycieczkę biegową. Ze Strzegomia do Wałbrzycha, przyjechał po nas Grzesiek. Załadowaliśmy się i ruszyliśmy o godzinie 6:30, po drodze zabierając Artura. Przed godziną 8:00 znaleźliśmy się na Polanie Jakuszyckiej. Lekka rozgrzewka była wystarczająca przed długim biegiem. Dlatego nie zwlekając ruszyliśmy w teren. Pogoda była wspaniała. Temperatura w granicach 20 stopni oraz słońce, które towarzyszyło nam przez cały czas.
Na jednej z szerokich dróg w malowniczych Górach Izerskich
Planowałem bieg do „Schroniska Orle” i dalej na czeską stronę do Izerki, aż do Smrka i z powrotem do Polski. Najpierw do „Schroniska na Stogu Izerskim” i dalej do „Chatki Górzystów”, „Schroniska Orle” i do Polany Jakuszyckiej. Według moich obliczeń trasa miała wynosić około 41km. Ale zdrowy rozsądek kolegów i górski debiutant w ekipie spowodowały, że wybraliśmy, zaplanowany przez Artura, krótszy wariant naszej wyprawy. Całość biegu miała wynosić około 25km. Z Polany pobiegliśmy szutrową drogą, a następnie wąską, podmokłą ścieżką, na najwyższy szczyt Gór Izerskich – Wysoką Kopę (1126m)
Na Wysokiej Kopie – od lewej Maciek, Ja, Grzesiek oraz Artur
Dalej kluczyliśmy wąską ścieżką przez Młaki i Rudy Grzbiet do miejsca zwanego Drwale. Od tego miejsca biegliśmy przez kilkaset metrów asfaltem i gruntową drogą w kierunku „Chatki Górzystów”. Przerw nie robiliśmy zbyt wiele. Zatrzymywaliśmy się na krótko, na łyk wody i pamiątkowe zdjęcia. Ja od rana „jechałem” na jogurcie i żelu energetycznym, ale nie brakowało energii. W takim towarzystwie można biec przez sto kilometrów i nikt nie będzie się nudził, ani marudził. Do „Chatki” nie zajrzeliśmy, bo do końca biegu zostało jeszcze prawie 10 kilometrów, a w Wałbrzychu musieliśmy zameldować się około godziny 14:00.
Mapa przydała się do ustalenia powrotnego wariantu naszej wyprawy
Wkrótce dotarliśmy do „Schroniska Orle”, gdzie spotkaliśmy długo przeze mnie wypatrywanych przyjaciół z Wałbrzycha. Zrobiliśmy dłuższą przerwę. W schronisku kupiłem dla nas „na pamiątkę” pyszne, ciemne, piwko „Walońskie” z Browaru w Czarnkowie. Rozstając się z przyjaciółmi, truchtem dotarliśmy do Polany Jakuszyckiej. Na liczniku było 27 kilometrów, które pokonaliśmy w około 4 godziny. Słońce świeciło nadal, aż nie chciało wracać się do domu. Ale po zmianie ubrania i skromnym posiłku, trzeba było wsiadać do wozu i ruszać do Wałbrzycha. Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze w tym roku, wybrać w Karkonosze lub Góry Izerskie na kolejne długie bieganie.
Slavo 65 🙄