Drugie podejście do Piławskiej Skały
Na trzecią edycję biegu Piławska Skała pojechałem bez planu na start w Piławie. Nie wierzyłem w to, że uda mi się poprawić ubiegłoroczny wynik. Bo wszystko wskazywało na to, że tak się stanie. Zgromadziłem więcej tłuszczyku i mięśni na grzbiecie, a za sobą miałem zbyt mało wybieganych kilometrów. Co nie sprzyja lepszym wynikom. Dlatego rozgrzewkę robiłem na pobliskich polach. Truchtając, pstrykając zdjęcia i ciesząc się pięknymi widokami, żeby tylko nie myśleć o wyścigu. Do Piławy przyjechałem ponieważ trasa bardzo mi się podobała i chciałem ponownie zajrzeć do efektownego krateru utworzonego przez człowieka eksploatującego miejscowe złoża migmatytu i amfibolitu.
Na trasę ruszyliśmy z niewielkim opóźnieniem. Ustawiłem się z tyłu około 200 osobowej grupy chętnych do zdobycia kamieniołomu. Nie chciałem biec za szybko. Tak na wszelki wypadek. Nie wiedziałem na co mogę sobie pozwolić. Ale biegło mi się nadzwyczaj dobrze. Bardzo ciepłe i suche powietrze, to mój klimat. Mogłem przyspieszyć na asfaltowym odcinku trasy ciągnącej się przez miasteczko. Później była szutrowa droga pnąca się łagodnie pod górę z pięknym widokiem na okolice i widniejące krawędzie wyrobiska. Wbiegaliśmy do kamieniołomu główną drogą, przy której stały potężne ciężarówki i maszyny. Jedną z nich – samobieżny młot pneumatyczny do kruszenia skały, uwieczniono na pamiątkowej koszulce jaką mieliśmy w pakiecie startowym.
Było słonecznie i bardzo ciepło, ale dało się wytrzymać. Zbieganie w dół pozwalało na podziwianie ścian krateru. Jednak należało zerkać pod nogi, aby nie potknąć się na kamiennej drodze. Tutaj do mojego szybkiego zbiegu, dołączył się młodszy, co najmniej o 30 lat zawodnik. Nie dał rady. Biegłem w tempie około 3:50min/km na tym odcinku. Na szybsze tempo nie byłem przygotowany. Ale to wystarczyło żeby kolegę zniechęcić do rywalizacji.
Wydostawałem się z kamieniołomu biegnąc pod górę i od czasu do czasu przechodząc do marszu. Chciałem zaoszczędzić nieco sił na końcówkę wyścigu. Dlatego ostatni kilometr przebiegłem najszybciej, wyprzedzając dwóch rywali z kategorii. Dzięki temu zameldowałem się na 9-tej pozycji w kat. M50 na 21 rówieśników i na 66 miejscu na 181 uczestników wyścigu. Poprawiłem ubiegłoroczny wynik o 31 sekund, ale w kategorii wiekowej oraz klasyfikacji generalnej wypadłem słabiej niż w ubiegłym roku.
Nie narzekam, ponieważ nie spodziewałem się, że pobiegnę szybciej niż rok wcześniej. Pół minuty to niewiele, ale zawsze to jakaś poprawa. Kolejnym startem będzie Bieg Tyma w Warszawie (25.06.) – 30 pięter, 793 schody, to zupełnie inna bajka.
Wyniki biegu > https://wyniki.datasport.pl/results3580/
Slavo65