165km w maju wybiegane.
Allan Borowiak na trasie półmaratonu (2:26:58)
Maj był dla mnie okresem, w którym skupiłem się na wybieganiu większej ilości kilometrów niż w poprzednich miesiącach. Zrobiłem kilka akcentów, ponieważ organizm odzwyczaił się od szybszego biegania i należy go ponownie pobudzić do działania, ale szybkich kilometrów nie było wiele. Starałem się trzymać wytycznych Danielsa, który w swojej książce zakłada poniżej 10 procent interwałów lub rytmów w stosunku do przebiegniętego kilometrażu. Przy niewielkiej ilości przebiegniętych kilometrów, mogłem sobie pozwolić najwyżej na około 10km mocnego biegu. To niewiele, ale nie chciałem łamać tych zasad, ponieważ o kontuzję nie trudno. Tym bardziej, że zostało mi jeszcze kilka kilogramów nadwagi, skrzętnie zgromadzone, podczas kilkumiesięcznej przerwy od pracy i biegania.
Na początku miesiąca zaliczyłem pierwszy start od 11-tu miesięcy na który pojechałem do Pisarzowic. Kameralna impreza, w której uczestniczyło kilkadziesiąt osób na dwóch dystansach – górskiego półmaratonu oraz 10km biegu i ten dystans postanowiłem przebiec. Dystans półmaratonu wydał mi się za dużym wyzwaniem, po tak długiej przerwie. Mój start wypadł całkiem przyzwoicie. O wiele lepiej niż się spodziewałem, po mozolnie przebiegniętych treningach w poprzednich tygodniach. Na mecie Biegu z Flagą, zameldowałem się na 27 pozycji, na 48 osób biorących udział w biegu na 9,85km dystansie wg mojego Garmina. Trasę pokonałem w czasie 00:56:48. Moje tempo biegu wynosiło 5:56min/km w niezbyt wymagającym terenie jak na bieg górski, ale i tak o wiele trudniejszym, niż trasy treningów jakie robię w obecnym czasie.
Na zdjęciu, zwycięzca Biegu na Skalnik (21km) – Paweł Sadowski, który pokonał trasę w czasie: 01:34:05
Wyniki zawodów > https://tritime.pl/news/w-25/bieg-z-flaga-pisarzowice-2019
W maju miałem urlop i związaną z nim, planowaną przerwę od biegania. Dlatego 160km, jakie planowałem przebiec, rozpisałem na 20 dni. Co oznaczało większą intensywność, gdyż zwiększyłem przebieg o 30km w stosunku do poprzedniego miesiąca, które dodatkowo musiałem zrobić w 20 dni.
Zdaję sobie z tego sprawę, że to nie jest imponujący kilometraż. Nawet dla mnie, ponieważ średnio, rocznie pokonywałem ok. 250km miesięcznie. Ale nigdy nie miałem tak długiej przerwy z powodu tak poważnej dolegliwości, dlatego postanowiłem, przeznaczyć więcej czasu na powrót do „normalnego” biegania. O ile będzie to możliwe.
Jeśli chodzi o redukcję wagi, to niestety nie popisałem się w tym miesiącu. Dwa tygodnie urlopu zrobiło swoje. Brak mi dyscypliny, gdy poczuję nieco luzu, bo przecież nie tyje się z powodu urlopu! Kto ma tendencje do tycia, nie może pozwolić sobie na więcej, niż dwa, trzy dni rozpasania w miesiącu i nic na to się nie poradzi.
Ogólnie jestem zadowolony z planu wykonanego w maju, chociaż miał on pewne niedociągnięcia, ale liczę na to, że czerwiec będzie co najmniej tak dobry jak poprzedni miesiąc.
Slavo65