Nigdy bym nie przypuszczał, że po kilku latach biegania, znajdę się w takim położeniu, iż po przebiegnięciu 2km będę cieszył się jak dzieciak, który otrzymał torbę łakoci w prezencie. Chińscy filozofowie przed wiekami mawiali: „każdy orze, jak może!” Dlatego postanowiłem wznowić swoją biegową orkę. Niestety niepokój, czy raczej niepewność, nadal mi doskwiera. Do pracy poszedłem tuż po świętach Bożego Narodzenia, chociaż czułem, że na sto procent nie jestem zdrowy, lecz na pewno za biedny na to, aby nadal chorować. Moje obecne samopoczucie, może być zakłócone różnymi czynnikami; jak dodatkowe kilogramy na grzbiecie, z którymi powracam do biegania. Kondycyjnie też jest fatalnie, gdyż przez kilka miesięcy miałem zabronioną wszelką aktywność fizyczną, nawet nie było mi wskazane zbyt mocno naprężać się podczas wypróżniania. Tak na wszelki wypadek, abym przypadkiem przedwcześnie nie zszedł na kiblu.

Pierwszy trening po półrocznej przerwie zrobiłem 2 stycznia. Było skromniutko 2 x 1km (6:30min/km) na bieżni mechanicznej, wcześniej pół godziny na rowerze i nic więcej. Drugi trening, to 20 minut na rowerze, 3km biegu, 2km na wioślarzu i odrobina brzuszków. Plan na bieżący miesiąc, jest zwykłym rozruchem po długiej przerwie i nie mogę przesadzać. Mimo kilku lat biegania, nie mam doświadczenia w powrotach do treningów po długich przerwach i jak zwykle będę działał po omacku, jak przeważająca większość z nas biegaczy amatorów. Dlatego nie wiem, czy planowane sto kilometrów biegu w tym miesiącu, będzie przesadą, będzie w sam raz, a może zbyt mało? Na razie dwa skromne treningi za mną i niepewność, czy organizm odbierze dobrze ten powrót, czy nie.

Slavo65

Możesz również polubić…