Dlaczego warto uporządkować biegowy bałagan?
W tym roku minął kolejny sezon biegowy. Dla jednych pierwszy lub drugi. Dla innych 14-ty, 20-ty itd. A dla mnie siódmy. Dużo to, czy mało? To zależy co chcemy osiągnąć, do jakiego celu zmierzamy i w jaki sposób to realizujemy. Niemal po każdym sezonie mam pewien niedosyt. Nie dlatego, że nie załapałem się na imprezę na której bardzo mi zależało. Doznałem kontuzji przed bardzo ważnym startem i nie osiągnąłem tego co chciałem. Ale dlatego, że za słabo przygotowałem się do kolejnego sezonu, ponieważ trenowałem w niewłaściwy sposób.
Grzegorz Soczomski znakomicie wyjaśnia to, co trzeba zrobić by niemal natychmiast osiągnąć lepsze wyniki. Nie wiem czy osiągnąłbym je, gdybym obejrzał ten materiał kilka lat temu. Moje wątpliwości wynikają z faktu, że kupiłem wartościowe książki o bieganiu i mimo drobiazgowego przeczytania ich oraz przeanalizowania treści, nie stosowałem się do wskazówek w nich zawartych. Częściowo usprawiedliwiałem się czterobrygadowym systemem pracy w którym od lat pracuję. A system ten ciężki jest dla organizmu oraz do organizacji dnia codziennego. W pewnym stopniu usprawiedliwieniem dla mnie są częste kontuzje, albo raczej urazy. Ponieważ, gdy czuję, że organizm zaczyna wysiadać zmniejszam kilometraż i intensywność treningów. Kończy się wówczas na drobnym urazie, a nie poważnej kontuzji, ale efektów mozolnych treningów nie widać.
Wiele cennych uwag Grzegorza Soczomskiego dotyczących treningu biegowego, siłowego, diety itd. znajdziecie na YouTube oraz na fanpage https://www.facebook.com/Dziknatreningu/
Do tego wszystkiego dochodzą trzy sprawy o których mówi Grzesiek: zbyt duża waga, startowy rozgardiasz i brak skupienia na konkretnym celu.
Po siedmiu latach doszedłem do wniosku, że mimo systemu pracy i cząstych problemów zdrowotnych, mogę coś jeszcze zrobić, aby mimo wszystko ruszyć z wynikami do przodu. Dotychczas postępowałem dokładnie tak, jak wspomina Grzesiek, że nie powinno się robić. W tym przypadku 50 lat na karku nie ma nic do rzeczy, bo nawet osiemdziesięciolatek rozpoczynający bieganie, czy cokolwiek innego, zostanie w danej materii niedoświadczonym nowicjuszem. I na sto procent będzie popełniał szkolne błędy. Najważniejsze, żeby ich w końcu nie robić, a im wcześniej, tym dla nas lepiej.