Jazda na lodzie w Hradcu Kralove :)
Aktywny Wałbrzych, Strzegomska Dwunastka i ja – oto cała ekipa.
W niedzielę (12.02.) wybrałem się na Valentynsky Beh – imprezę organizowaną w okolicach Hradca Kralove. Pojechaliśmy kilkunastoosobową ekipą złożoną z członków Aktywnego Wałbrzycha oraz Strzegomskiej Dwunastki. W podmiejskim lesie czekały trzy dystanse dla biegaczy, miłośników dogtrekkingu i… Niestety rywalizacja MTB oraz jednoosobowych zaprzęgów – hulajnog jednośladowych ciągniętych przez psy, została odwołana ze względu na bardzo śliską nawierzchnię. Ale my biegacze, mogliśmy poślizgać się na lodzie! Nas nikt nie żałował – na szczęście. Pogoda przyzwoita jak na zimowe bieganie – temperatura kręciła się w pobliżu zera i było niemal bezwietrznie.
Do wyboru mieliśmy 7km, 14km i 21km Ja wybrałem półmaraton. Ten bieg miał być pierwszym sprawdzianem w tym sezonie. Po kiepskim grudniu i jeszcze gorszym styczniu w którym wybiegałem nieco ponad 100km, nie spodziewałem się dobrego wyniku. Dlatego po ostatnich treningach nastawiłem się na bieg w tempie 5:10min/km Co uważałem za niezłe tempo, po słabym okresie treningowym. Na zawody w Czechach zdecydowałem się tylko ze względu na łatwą trasę, ponieważ w zimie miałem nie startować, ale… Trasa zawodów prowadziła po leśnych duktach położonych w okolicach Hradca Kralove z niewielkim przewyższeniem, na które składało się kilka łagodnych podbiegów i zbiegów. Na miejscu okazało się, że zima rządzi się swoimi prawami i lekko nie będzie. Śnieg który do końca nie stopniał – zamarzł, przekształcając się w nieprzyjemną, twardą skorupę, a zamarznięta woda utworzyła lodową powłokę pokrywającą leśne drogi niemalże w całości.
Pamiątkowy medal, pierniczek i karma dla psów w pakiecie.
Przed nami na trasę ruszyli miłośnicy dogtrekkingu ze swoimi pupilami oraz uczestnicy najkrótszego dystansu, których trasa biegła w przeciwnym kierunku do pozostałych. Wystartowaliśmy o 11:08 Ponad 50 osób na dystansie półmaratonu i tyle samo na 14km Przyzwyczajony do polskiego odliczania oraz medialnego szumu, zagapiłem się (nie tylko ja) podczas startu i ruszyłem z niewygodnej pozycji, bo ustawiony byłem na samym końcu uczestników zawodów. Dlatego przez pierwsze dwa kilometry przedzierałem się między wolniejszymi biegaczami. W normalnych warunkach nie byłoby z tym problemu. Tutaj trzeba było starannie wybierać odpowiedni moment, bo można było się nieźle przejechać na lodzie. Do dyspozycji biegaczy były dwie lodowe koleiny, przedzielone zmrożoną, śnieżną skorupą. A po bokach drogi którą biegliśmy zalegał głębszy śnieg. Całość otaczał las otulony zimową szatą. Do siódmego kilometra powalczyłem z konkurencją doganiając Artura, który biegł mimo obtartych pięt. Co było nierozmyślnym skutkiem, założenia przez niego starych buciorów na trening zrobiony dzień przed zawodami. Biegliśmy razem przez kilkaset metrów. Lód, śnieg, lodowa skorupa, lód, śnieg … itd. Trasa łatwa, lecz warunki trudne. Na ok. 1km odcinku częściowo odkrytego asfaltu, mogłem przyspieszyć, lecz był to jedyny wygodny do biegania fragment półmaratonu. Zostawiłem kolegę za sobą i jeszcze jednego biegacza. Ponownie zaczęła się walka z lodową powłoką. Przed sobą widziałem zawodnika, który wyprzedził mnie na 5km, ale najwyraźniej opadł z sił, bo zbliżałem się do niego nieuchronnie. Nawet nie podjął walki, gdy go wyprzedzałem. Dalej biegłem sam. A właściwie walczyłem o każdy metr nawierzchni na trasie. 16-ty kilometr to była najcięższa lodowa katorga! Droga pięła się łagodnie pod górę, ale im więcej wkładałem wysiłku w pokonywanie trasy, tym wolniej biegłem. Tak wskazywał mój Garmin! 5:50, 6:00, 6:10, 6:20 na kilometr. Ślizgałem się niemiłosiernie, lecz nikt się do mnie nie zbliżał. Najwyraźniej wszyscy przeżywali to samo. Nie mogłem doczekać się płaskiego, oblodzonego odcinka – marzenie! Końcowe kilometry, to dużo zakrętów. Co ucieszyło mnie, bo poprzednie długie proste robiły się nudne.
Artur Żak (Aktywny Wałbrzych) i Stefan Petracek (RunGoRun)
Na jednym z kolejnych zakrętów, zauważyłem za sobą biegnących zawodników. Miałem nad nimi ok. 200-300m przewagi i 2km do mety. Nie mogłem tego zmarnować! Przyspieszyłem nieco, bo lód zostawił mi odrobinę sił na finisz. To był 21km bieg w który włożyłem tyle wysiłku, ile musiałbym zużyć do co najmniej 35km biegu w normalnych warunkach. Dlatego 1:51:57 i 15-te miejsce na mecie ogromnie mnie ucieszyło. Zwłaszcza, że treningi nie układały mi się w ostatnim czasie – grypa, przeziębienie i takie tam sprawy. Zwycięzca Pazdera Lukas (Milacci Team) pokonał trasę w znakomitym czasie 1:25:25 Kolega Grzesiek Sulima (Strzegomska Dwunastka) był ósmy, a jego 1:44:11 – to również niezły wynik. Było też miejsce na pudle w naszej ekipie. Koleżanka Marta Sułek zajęła trzecie miejsce w kategorii kobiet na dystansie 14 km. Po biegu gorący posiłek, rozmowa ze znajomymi i dobre czeskie piwo. W drodze powrotnej zakupy na granicy i do domu. Warto było wybrać się na Bieg Walentynkowy do Hradca Kralove. Strona organizatora zawodów > http://www.rungorun.cz
Slavo 65