32km zamiast 16-tu kilometrów???
Po piątkowym treningu, który nie był zbyt szybki, lecz długi, męczący i w górskim terenie, postanowiłem odpocząć dwa dni zamiast jednego. Później dopadło mnie biegowe zniechęcenie. Czułem że odpoczynku jest za mało. Nie byłem zmordowany treningami, ale na moje samopoczucie wpływ miało również lekkie przeziębienie oraz praca jaką ostatnio wykonywałem. Fizycznie lżejsza, ale dużo chodzenia, zwłaszcza w pionie; góra – dół, góra, dół. Zestarzałem się okrutnie, bo dawniej takie chodzenie mniej mnie męczyło. Stąd kolejne dwa dni przerwy. Wypocząłem od treningów, ale…? Odpuściłem jeden trening, co daje 16km przebiegniętych mniej niż planowałem. I co zrobiłem? Zgadnijcie? Co głupcy robią w takiej chwili? N.A.D.R.A.B.I.A.J.Ą!!! Według planu w poniedziałek miał być BS + rytmy, wtorek wolny, środa – BS, czwartek wolny, piątek – bieg tempowy, sobota wolna i w niedzielę – górska orka w Karkonoszach. Piękny plan! Niestety biegowi głupcy nadrabiają. Nie patrzą na to, że już nieraz w ten sposób doprowadzili się do kontuzji. Co w efekcie skutkowało dłuższymi pauzami i związanymi z tym – większymi stratami kilometrażu. Człowiek ma krótką pamięć. Myślę że każdy, albo prawie każdy popełnia błędy spowodowane niepamięcią. Bardziej poprawnym określeniem będzie tutaj – zapominaniem się. Tym razem padło na mnie. Nie dlatego, że nie jestem w pełni profesjonalnym biegaczem, lecz dlatego, że jestem zwykłym człowiekiem – zapominalskim. Zamiast 16km w średnim tempie 5:00-5:10 zrobiłem 32km w tempie 5:20 (do 23km – śr. 5:08) Średnie tempo treningu nie odzwierciedla prawdziwego wysiłku włożonego na trasie, ponieważ pierwsze ok. 10km biegłem w znacznej części po śliskiej nawierzchni, a od 23km miałem do pokonania czterokilometrowy wymagający podbieg. Takie info daję jako dodatkowe potwierdzenie tego, że znacznie przesadziłem na wczorajszym treningu.
Już nie raz przeczytałem w gazecie lub sieci, że niektórzy gwiazdorzy amatorskich biegów terenowych lub ultra, popadają w zdrowotne tarapaty. Dlaczego? Mieli pecha? Szczęście ich opuściło? Czasami bywa i tak. Wystarczy podczas treningu lub zawodów, jeden raz źle postawić stopę i kontuzja jest niemal pewna. Oni nie mieli pecha, tylko robili dokładnie to co ja oraz wielu innych biegaczy – nadrabiali, a ponieważ byli znakomicie wytrenowani, dorzucali do treningowego kilometrażu robionego na siłę – mnóstwo startów, myśląc, że są niezniszczalni. W jednym sezonie, a jeśli szczęście im dopisało w dwóch lub trzech – królowali na górskich trasach i w ultramaratonach. A w kolejnych leczyli rany i wielu z nich już nie wróciło do wysokiej formy, ponieważ organizm nadmiernie wyeksploatowany biegową nonszalancją na to nie pozwolił. Na takie refleksje zebrało mi się po kolejnej głupocie i przypomniało mi się groźne w swych skutkach powiedzonko: „Z wiekiem popełniam mniej błędów, ale ich jakość zdecydowanie rośnie.” – LifeOrLove.com Oby nie! Niech już będą błędy, ale nadal małe. Wam też nie życzę podnoszenia ich jakości, a najlepiej nie róbcie ich wcale!