Waligóra RUN Cross na urodziny :)

01.WRC Piotr i Przemo

Kosmiczne zdjęcie Piotrka, który z Przemkiem zawędrował na krawędź Świata.

Nie mogę sobie przypomnieć jak dokładnie do tego doszło, ale prawdopodobnie zaczęło się od tego, że na 50-te urodziny zaprosiłem Jarka, mieszkającego w Oławie. Kolega stwierdził, że przyjazd oraz wieczorna impreza z zabawą i wypiciem kilku kieliszków wódki, to w sumie dwudniowa wyprawa na którą z braku czasu nie może sobie pozwolić. Pomyślałem, że dwudniowy pobyt w Wałbrzychu byłby uciążliwy również dla innych znajomych z poza miasta. Postanowiłem miejscowych przyjaciół zaprosić na wieczorną imprezę, a przyjezdnych na trening. Później zastanawiałem się czy taki trening ma sens? Rozmyślając nad spotkaniem doszedłem do wniosku, że różnica biegowego poziomu między znajomymi jest znaczna i wspólne truchtanie nie będzie dobrym pomysłem. Dla jednych będzie zbyt szybko, dla innych za wolno i nikt nie będzie zadowolony. Tak powstała formuła biegu koleżeńskiego – Waligóra RUN Cross.

02.WRC - jarek

Jarek z Oławy pomimo fatalnego upadku nie odpuszczał!

Na „zawody” zaprosiłem 20-tu znajomych z Dolnego Śląska. Lista startowa zmieniała się z tygodnia na tydzień, bo w miejsce jednych wchodzili inni. Zaprosiłbym jeszcze co najmniej 40-50 osób, ale bałem się, że nie ogarnę organizacyjnie tak dużej liczby gości. Trochę mi tego szkoda, ale trzeba mierzyć siły na zamiary. Dlatego nie było u mnie na przykład chłopaków z Nowej Rudy (zakładając że chcieliby przyjechać) Jeden zrezygnował z udziału z powodu kontuzji, drugi miał od dawna planowany start, trzeci prawdopodobnie wybrał się w podróż dookoła świata, bo od wielu dni widuję na fb jego zdjęcia z różnych ciekawych miejsc, a czwartego nie zaprosiłem celowo. Kolega ma poważne problemy z kolanem, ale wiem, że przyjechałby na „moje” górki, wystartował i załatwił się na amen! A ja chciałbym nadal oglądać go na trasie różnych biegów! Tak rozmyślałem nad wieloma znajomymi poznanymi przeze mnie w ciągu ostatnich lat. Jest wśród nich spora grupa ludzi na widok których nawet moje, z natury posępne oblicze nie ukrywa radości. Pozostałem przy 20-tu osobach i zabrałem się za organizowanie imprezy.

03.WRC - Krzysiek i Justyna

Dla Justyny i Krzyśka z Oleśnicy taka trasa to spacerek.

Najpierw wytyczyłem trasę biegu. Miała być trudna, bo moimi gośćmi byli prawdziwi miłośnicy biegów terenowych, a nie jakieś leszcze. Starałem się by spełniała trzy kryteria: pierwsze – wyeksponowała piękno tych niewielkich gór; drugie – była możliwie jak najcięższa; trzecie – nie była złożona z powtarzających się pętli. Trasę WRC przebyłem kilka razy i było w niej to „coś” Tym czymś było to, że z jednej części wyścigu widziało się kolejną górę na którą trzeba było się wdrapać, z kolejnej, następną, a będąc w środkowej części widoczne było to co za nami oraz to co zostało do przebycia! Z ostatniej części można było podziwiać strome stoki środkowej części biegu. Po przejściu trasy biegu z koleżanką i Małżonką.

12.WRC - statuetki

Statuetki dla najlepszych zawodniczek i zawodników. Tradycyjne medale dla uczestników biegu były wręczane na mecie zawodów.

Żona stwierdziła, że pozbędę się ostatnich znajomych na facebooku, a nie mam ich zbyt wielu. W sumie na 22km dystansie jest 1270m podbiegu i 1273m zbiegu. To ciężki kawałek terenu! Zdawałem sobie z tego sprawę, ale wiedziałem kogo zapraszam. Dla nich taki dystans, to tylko fragment tego co robią na zawodach. Wytyczając tak mocny kawałek w niepozornych Górach Suchych chciałem wyeksponować walory niewielkich i malowniczy gór położonych w okolicach Wałbrzycha. Nie mogłem nacieszyć się tą trasą przebywając ją trzy razy sam, a później jeszcze trzy razy ze znajomymi. Dla mnie bajka! Dla nóg i kręgosłupa raczej ciężki wysiłek. Na takiej trasie wyjdą na wierzch wszystkie braki biegacza terenowego, ale dzięki temu będzie wiadomo nad czym należy popracować. Stąd pomysł na niesamowicie strome podejścia i zejścia, przeplatane odcinkami na których można rozpędzić się nawet poniżej 4min/km

04.WRC - Ewa i Andrzej

Ewa i Andrzej zrobili ze mną wspólny trening na trasie WRC. Tym razem pobiegli znacznie szybciej.

Na ten dzień nie mogłem się doczekać. Przyjechali, chociaż z trzy osobowej ekipy ze Strzegomia w trasę mógł ruszyć tylko Mariusz, a kilku innych kolegów nie robiło biegu w całości. Trasa wiedzie szlakami turystycznymi, ale omówiłem ją dla pewności i przypomnienia. Kilka osób znało jej przebieg, a niektórzy mieli nowoczesne systemy naprowadzania. Dodatkowo w newralgicznych punktach były wolontariuszki oraz kolega Marek z ekipą w dwóch ważnych miejscach w Sokołowsku. Na 7km, 11km oraz 18km znajdowały się punkty z wodą oraz izotonikami. Natomiast ja, jeżdżąc na rowerze chciałem dopilnować tego co dzieje się na trasie, bo łączność telefoniczna w tych okolicach często się urywa (rejon przygraniczny z Czechami).

05.WRC - daro

Darek z Wałbrzycha musiał oszczędzać siły, bo dzień później czekało go odpowiedzialne zadanie pacemakera w Toyota Półmaraton Wałbrzych i nie chciał nawalić. Dzięki Darek za udział w biegu!

Ruszyli! 200m kamienną drogą lekko pod górę, a później ok. 300 m prawie w pionie. Oni wspinali się pod górę, a ja dojechałem do pierwszego punktu, ale prowadzący zawodnik już go minął. Jako pierwszy uczestnik biegu zaliczyłem przysłowiową glebę. Wracając spod Spicaka, gdzie zrobiłem kilka zdjęć, postanowiłem zadzwonić do Włodka – komandora biegu, aby powiadomić go, że pierwszy zawodnik biegnie bardzo szybko i może być na mecie co najmniej 20min wcześniej niż się spodziewałem. Gwałtowne hamowanie na kamiennej drodze i na efekty nie musiałem długo czekać. Leciałem przez kierownicę jak rakieta! Na szczęście zdarłem jedynie skórę na kolanie i łokciu, ale aparat fotograficzny, który miałem na szyi ocalał.  Prowadził Filip Szuszkiewicz (trzeci zawodnik tegorocznej edycji Chojnik Festiwalu – 100km dystans). Za nim podążał Łukasz Dziądziak (zwycięzca 72km dystansu tegorocznej edycji Sudeckiej Setki oraz drugi na 60km dystansie DFBG) i pozostali, coraz mocniejsi ultrasi. Później bliski kontakt z ziemią miał Radek, albo Jarek. Już nie pamiętam. Upadki mieli fatalne, ale przeżyli. Najbardziej ucierpiał Jarek. Jak sam określił swój wygląd po kraksie: „wyglądam jak ofiara przemocy domowej” – bo tak mniej więcej było.

09.WRC - radek

Radek i jego tradycyjne pompki na mecie.

Urządzenia naprowadzające niektórych kolegów zaczęły fiksować i zrobili kilka kilometrów po czeskiej stronie, ale na szczęście wrócili! Zegarki nie przewidziały, że można biec robiąc małą pętlę na trasie. Filip nie odpuszczał, tak samo było z Łukaszem, Radkiem i Jarkiem! Podbiegi (podejścia) były mocne. Najważniejsze to – Waligóra ok. 300m stromego podejścia, Spicak (ok. 500m), Włostowa – ok. 1500m (całość), Kostrzyna (100m) i Suchawa (300m), a na koniec Bukowiec również ok. 1500m obrzydliwej wspinaczki z ponad 300 metrowym przewyższeniem na końcowym 800 metrowym odcinku! Ten fragment prowadził w kierunku kamieniołomu! Dwa kilometry końcowego trawersu to zbieg prowadzący wąską ścieżką trawersującą bardzo stromy stok. Do mety dotarli wszyscy. Pierwszy był Filip uzyskując czas 2:22:05 Depczący mu po piętach Łukasz i Jarek zrobili dodatkowe kilometry po czeskiej stronie gór, co z pewnością miało wypływ na ich rezultaty.

08.WRC - wolontariat

Kilka osób z wolontariatu oraz Komandora zawodów.

Pozostali uczestnicy również wykręcili niezłe czasy na trudnej trasie w Górach Suchych. Najważniejsze, że każdy mógł pobiec tak jak chciał i była niezła zabawa. Wolontariat liczny, chociaż nie doświadczony w tego typu zadaniach sprawił się znakomicie. Na koniec uroczysty obiad dla uczestników biegu i zakończenie pierwszej edycji Waligóra RUN Cross. Nie wszystko wypadło tak jak trzeba, ale była to pierwsza impreza jaką organizowałem. Dzięki temu na własnej skórze mogłem przekonać się ile wysiłku trzeba włożyć w organizację zawodów. To były nieoficjalne zmagania z niewielką ilością uczestników, bez profesjonalnego pomiaru czasu, wielu zezwoleń i na własną odpowiedzialność, a pracy przy tym było sporo. Wielu biegaczy powinno chociaż raz zabrać się za organizację zawodów, aby zobaczyć, że mimo ogromnego wysiłku wystąpią zgrzyty, choćby nie wiem jak się starali! Dlatego można przymknąć oko na drobne niedociągnięcia.

06.WRC - ekipa

Nieliczna, ale bardzo mocna ekipa uczestników krosu.

Zawody będą kontynuowane. Na pewno będzie to formuła biegu otwartego, bo teren jest wspaniały i „szkoda żeby taka trasa leżała odłogiem” – tak to określił kolega Grzesiek, który przyjechał, lecz niestety nie mógł wystartować. Na pewno będzie to bieg koleżeński lub oficjalne zawody, a może kolejny niezrealizowany przeze mnie pomysł? Czas pokaże. Może w końcu warto przełamać strach przed krytyką, obawy które blokują mnie przed działaniem? Dziękuję wszystkim za pomoc oraz udział w zawodach. Wasza obecność sprawiła mi ogromną radość. A prezent – no cóż! Byliście niezwykle hojni. Zupełnie tego się nie spodziewałem i o tym nie myślałem. Może dlatego, że przestaję myśleć o sobie? I podświadomie chciałbym zostawić jakiś ślad po sobie na ziemi, bo czas mija nieuchronnie. Kto wie. Może taki bieg? Może Wasze o nim wspomnienia? To było mocne wejście w kolejną 50-tkę! Jeszcze raz Wszystkim dziękuję.

Slavo 65

Możesz również polubić…