„Dyszka” w Trzebnicy na koniec roku :)
Ulicznym Biegiem Sylwestrowym w Trzebnicy kończyłem sezon startowy roku 2014. Podobnie postanowiło zakończyć swoje całoroczne bieganie ponad 1500 osób z całego kraju. To był mój drugi start na ulicach starego, dolnośląskiego, sympatycznego miasteczka i zarazem drugi udział w atestowanej dziesiątce. Ubiegłoroczny wynik nie powala na kolana – 00:59:50 Teraz mimo słabych i ograniczonych treningów w ostatnim okresie, czułem, że mogę go poprawić. Po ostatnim, udanym treningu postanowiłem to zrobić. Swoje możliwości oceniałem na 45-46 minut.
Uzyskana przeze mnie cyfra na mecie, była znacznie mniejsza od numeru startowego!
Do Trzebnicy pojechaliśmy czteroosobową ekipą. Radek Mękal, Darek Kalisz, Robert Kubiak i ja. Radek, Robert i ja, mieliśmy apetyt na poprawienie swoich życiówek. Darek – mój rówieśnik biega od bardzo wielu lat i ma mocno wyśrubowany rekord na tym dystansie- dlatego na trasie z czterema podbiegami, nawet nie myślał o tym, żeby pobiec jeszcze szybciej. W swoim bieganiu miał również dwie dłuższe przerwy, co miało wpływ na jego formę, ale nie spoczął na laurach i powoli wraca do coraz mocniejszego biegania. Będą z nim kłopoty w kat. M50, ponieważ od następnego roku rywalizujemy w tej samej kategorii. To będzie dla nas dodatkowy powód do treningów w upale, w deszczu lub mrozie. Na szczęście nasze podejście do biegania i wspólna rywalizacja nie jest źródłem stresu, czy zawiści. Możemy wspólnie trenować jeśli nadarzy się okazja, wymieniać doświadczenia, a później rywalizować o to, kto tym razem będzie lepszy. Mamy z tego niezły ubaw. I tak powinno być!
[youtube B7qC701AjbI nolink]
W Trzebnicy zjawiło się wielu znajomych z Wałbrzycha i innych miejscowości. Miło było porozmawiać z nimi lub zamienić choćby kilka słów naprędce. Lubię takie spotkania, nawet chwilowe, przelotne, mają dla mnie dużą wartość. Formalności załatwiliśmy bez problemu docierając do biura zawodów dosyć wcześnie. Z mojej ambitnej rozgrzewki nic nie wyszło. Koledzy nie mieli specjalnie ochoty na intensywną gimnastykę oraz rozciąganie przed startem i ograniczyliśmy się do wspólnego truchtu. Na miejscu spotkaliśmy Piotrka Nowaka – byłego Wałbrzyszanina, z którym mieliśmy przyjemność poznać się w Bartkowie. Piotrek postanowił nakręcić relację z dzisiejszych zawodów na którą może się załapiemy!
Robert Kubiak / Jedlina Zdrój (0:35:03) i Marek Swoboda / Wałbrzych (0:35:53)
Ruszyliśmy po cichu z pewnym zaskoczeniem, trochę zdezorientowani, bo nie było tradycyjnego sygnału do startu, jaki towarzyszy tego typu wydarzeniom. Wspólnie z Radkiem ustawiliśmy się nieprzyzwoicie blisko linii startu, ale wiedzieliśmy, że przez pierwsze kilkaset metrów będzie bardzo tłoczno, a nie chcieliśmy tracić zbyt wiele czasu. U mnie brakowało szybkości i myślałem o pokonaniu dystansu w równym tempie. Oczywiście w miarę możliwości, ponieważ dwie pętle, a na nich po dwa podbiegi idealnego tempa nie pozwolą utrzymać. Średnia miała wyjść po 4:30min/km do uzyskania 45min na mecie. Podczas biegu temperatura była przyzwoita w granicach kilku stopni powyżej zera. Nie wiało, co również było korzystne. Na trasie nie miałem żadnych kryzysów. Starałem się biec w pobliżu Radka, który miał podobne plany dotyczące wyniku. Ale po 6km zaczął nieznacznie przyspieszać. Ja na to byłem za słaby i odpuściłem. Dogoniłem za to Darka, ale nie byłem w stanie go tym razem pokonać i widząc kolegę przed sobą dotarłem do mety. Zadowolony byłem z wyniku, bo jeśli zrobi się to na co nas stać w danym okresie, to nic innego nie wypada jak cieszyć się z tego, co się osiągnęło. Dystans 10km biegu w Trzebnicy pokonałem w czasie: 00:44:38 – tempo 4:27min/km zajmując 310 miejsce na ponad 1500 uczestników biegu. Koledzy również spisali się nieźle. Robert i Radek poprawili swoje życiowe osiągnięcia, a Darek też był zadowolony. Zawody wypadły nieźle. Ciekawa trasa, świąteczna atmosfera i dobra pogoda. Bogaty pakiet startowy; koszulka, kilka gadgetów od sponsorów, izotonik i dwa opakowania pysznych kabanosów od Tarczyńskiego oraz pamiątkowa moneta i bardzo efektowny medal. Szkoda, że nie obyło się bez zgrzytów. Start, który odbył się w zamieszaniu, co wyszło w wynikach, bo spora grupa zawodników stała przed matą startową i ich chipy nie zostały „odpalone” na linii startu. Na koniec zamieszanie z depozytem, który ktoś wymyślił zlokalizować na niewielkiej powierzchni w rogu sportowej hali i zapanował totalny chaos. Nasz kolega czekał na swoje ubranie godzinę, a my na niego! Ale warto tutaj przyjechać, bo atmosfera na trasie biegu jest dobra, a kibiców gorąco zagrzewających do biegu również jest sporo.
Radek i jego tradycyjne pompy.
Zawody ukończyło 1511 osób – zwycięzcy: 1) Demczyszak Mateusz / WKS Śląsk Wrocław / 0:30:40; 2) Dobrowolski Emil / Chotomów / 0:30:49; 3) Godzielewski Arkadiusz / WKS Śląsk Wrocław / 0:31:08
Najlepsze kobiety: 1) Kudzielicz Swietłana /Białoruś – Achilles Leszno / 0:34:18; 2) Napieraj Dominika / Rudniki / Wosiek Team / 0:34:39; 3) Holovcenko Tatiana /Ukraina – Sumy / 0:34:52
Efektowny medal jubileuszowej edycji biegu.