Nie wierz nigdy Kobiecie!
Ja z Anią na punkcie widokowym położonym obok Starego Książa.
Jak bardzo złudna dla nas „twardych” facetów może okazać się delikatna, kobieca fizjonomia mogłem przekonać się dzisiaj po raz kolejny. Na niedzielny kros w moim ulubionym Rezerwacie „Przełomy pod Książem” wybrałem się z Anią i Radkiem. Koleżanka przyjechała na kilka dni do kraju i zaproponowała wspólny trening co bardzo mnie ucieszyło, bo dawno się nie widzieliśmy. Wiedziałem, że jest mocna i wysportowana jak mało która kobieta. Co okazało się wkrótce wiedzą niewystarczającą.
Radek (http://www.radekbiega.pl), a za nim Zamek Książ.
Pierwszy kilometr zrobiliśmy poniżej 5 minut. Było szybko jak na początek. Tym bardziej, że planowaliśmy 15-20 kaemów. Pierwszy kamienny podbieg na trasie krosu, z którym przeważnie cackam się w granicach 6-6:30 min/km z Anią zrobiliśmy o minutę szybciej. Nie wypadało zwalniać, bo ja biegam po górach, a Ania nie. Nabrała jednak mocy w nogach jeżdżąc po nich na rowerze. Pozostałe kilometry również biegłem szybciej niż zazwyczaj.
Ania na skałach Wąwozu Szczawnika.
Dziewczyna pokazała charakter. Od czasu do czasu przechodziliśmy do marszu, bo Radek nie nadążał. Nadal nie doszedł do pełnej sprawności i na dziesiątym kilometrze musiał skończyć trening. Szkoda, bo ciągle musi odpuszczać treningi, a to jak na razie nie wiele mu pomaga w rozwiązaniu problemów zdrowotnych. Nasze wspólne, ambitne plany przygotowań do sezonu rozsypały się jak domek z kart już na samym początku. Mam cichą nadzieję, że to wkrótce minie. Jest jeszcze kilka miesięcy do sezonu startowego i nie powinniśmy się poddawać.
Dobrze, że na trasie mogłem uzupełnić mikroelementy.
Przebrnęliśmy przez „Przełomy” pędzikiem. Przeważnie biegam tamtędy wolniej, bo lubię patrzeć na otaczające mnie skały i rzekę płynącą wąwozem. Radek musiał zakończyć trening i pobiegł do domu, a my dalej do drugiego wąwozu wciąż w niezłym tempie.
Całą 17 km trasę mocnego krosu pokonaliśmy w 1:41:28 – średnie tempo – 5:58min/km Suma przewyższeń na trasie wyniosła +/-917 metrów. Było nieźle, a dziewczyna dała mi mocny wycisk. Kiedyś wspominała o wspólnym starcie w „Rzeźniku” Na krótkiej, ale wymagającej trasie niedzielnego biegu pokazała moc i myślę, że na długim dystansie również da sobie radę. Może kiedyś będzie okazja to sprawdzić. 😉
Slavo 65