Maraton Beskidy

 Zmierzchało kiedy dotarliśmy do miejscowości Radziechowy w Beskidach. Jeszcze kilka kilometrów i byliśmy na miejscu w Hotelu Cis w Przybędzy. Małe poszukiwania i znaleźliśmy gospodarza, który wydał nam klucz od pokoju. Nasz pobyt w tym ośrodku to niezapomniane przeżycie. Za jedyne 70 zeta w promocji, mogliśmy spać w ubraniach, czapkach i rękawiczkach bo inaczej się nie dało. Temperatura w pokoju dorównywała tej na zewnątrz. Krioterapia to gratisowa usługa jaką od lat funduje Hotel Cis swoim gościom. O tym dowiedzieliśmy się od znajomego z Żywca, który ten wspaniały ośrodek nazwał „Perłą Beskidów” Przed snem udaliśmy się do hotelowego baru na grzane piwo. Tam spotkaliśmy innych, zziębniętych gości hotelowych, którzy tak jak my przyjechali na maraton i również rozgrzewali się przed snem czym się dało. Wypiliśmy piwo. Rozgrzaliśmy się przy piecu i niestety trzeba było wracać do pokoju.

Od lewej Jarek, ja i Grzesiek

Rano z ulgą pożegnaliśmy „lodowy ośrodek” w Przybędzy i udaliśmy się do biura zawodów. O godzinie 8:00 ruszyli na trasę zawodnicy IV Rajdu Nordic Walking, a my z Grześkiem po załatwieniu formalności zrobiliśmy lekką rozgrzewkę. Wystartowaliśmy punktualnie o 10:00 Pogoda była znakomita, tak jak obiecywał Komandor Biegu! Kilka stopni powyżej zera i pogodne, prawie bezchmurne niebo. Zapowiadany wiatr na szczęście tutaj nie dotarł. Razem z Grześkiem zaplanowaliśmy pokonać trasę w czasie 4h 30min. Dlatego łatwiejszy kilkunastokilometrowy odcinek trasy pokonywaliśmy tempem 5:30-40min/km, bo wiedzieliśmy, że na ostrym podbiegu na Skrzyczne będzie znacznie wolniej. Przez pierwsze kilka kilometrów Grzesiek musiał mnie hamować, bo wyrywałem się co chwilę do przodu. Nasza współpraca niestety zakończyła się tuż przed kilkukilometrowym podbiegiem na Skrzyczne. Grzesiek mocno zwolnił, ponieważ coś zaczęło dziać się z jego nogą. Ja również od 10 km nie czułem się najlepiej. Początkowo lekki ból w okolicy prawego kolana, zaczął narastać z każdym kilometrem biegu. Dlatego zaryzykowałem i postanowiłem przyspieszyć. Wiedziałem, że każda minuta na trasie maratonu będzie coraz cięższa i chciałem pokonać trasę jak najszybciej. Wbiegając na Skrzyczne, dogoniłem kilku osobową grupę biegaczy i większość z nich wyprzedziłem przed bardzo stromym, ostatnim kamiennym fragmentem podbiegu. Dotarłem na ośnieżony szczyt wraz grupą innych biegaczy. Minęliśmy „Schronisko na Skrzycznem” >>> http://www.skrzyczne.szczyrk.pl  i ośnieżoną drogą, pełną błota i kamieni zaczęliśmy zbiegać w dół. Mocny wiatr towarzyszył nam na początku kamienistego zbiegu, ale wkrótce wbiegliśmy na drogę trawersującą górskie zbocze, skutecznie osłaniające nas od zimnego wiatru. Zrobiłem przymusową przerwę, bo noga zaczęła mnie mocniej boleć. Myśląc, że to skurcz, wypiłem magnez w płynie i zacząłem szybciej zbiegać, chcąc dogonić tych zawodników, którzy wyprzedzili mnie przed chwilą. To był najszybszy odcinek maratonu. Pędziłem z prędkością poniżej 5min/km Wiedziałem, że ryzykuję, ale chciałem przebiec jak najdalej zanim ból uniemożliwi mi bieganie. Niestety po 30 km stało się to, czego się spodziewałem. Krótka przerwa przy punkcie żywieniowym i nie mogłem ruszyć z miejsca. Kuśtykałem przez kilkadziesiąt metrów i wkrótce zmusiłem się do biegu. Dalej poruszałem się marszobiegiem, ale po kilku krokach marszu coraz trudniej mi się biegło. Dlatego prawie nie maszerowałem i wolnym truchtem brnąłem do mety. Dotarłem do wioski i wkrótce zaczął się ostry podbieg na Golgotę Beskidów. Ten odcinek niestety musiałem przebyć marszem, ale dzięki temu mogłem podziwiać piękny krajobraz. Zacisnąłem zęby i do przodu, bo meta była coraz bliżej. Końcowy fragment terenowego zbiegu z Golgoty to były prawdziwe męki i tam wyprzedziło mnie kilku biegaczy. Wkrótce dotarłem ponownie do wioski i zaciskając zęby ruszyłem biegiem na linię mety.

Na ten piękny medal bardzo ciężko zapracowałem.

Trasę pokonałem w czasie 4:32:52 zajmując 81 miejsce. Wkrótce do mety dotarł również Grzesiek na którego z niecierpliwością czekałem. Wiedziałem, że jest twardy i jedynie brak możliwości poruszania jest w stanie powstrzymać go od udziału w zawodach. Bieg ukończyły 172 osoby.

 Miejsca moich kolegów:
36. Artur Kulesza z Dębowca (4:09:57)
55. Jarek Łuczkiewicz z Oławy (4:18:13)
102. Grzesiek Sulima ze Strzegomia (4:45:27)
 

Grzesiek nie poddał się i również dotarł do mety.

 Najlepsi dotarli na metę w następującej kolejności:
Mężczyźni:
1.GLAJCAR Jakub – Wisła (3:15:51)
2.CELIŃSKI Robert – Bielsko Biała (3:31:35)
3.WALUS Włodzimierz – Bielsko Biała (3:32:11)
Kobiety:
1.JANOWSKA Magdalena – Katowice (4:05:30)
2.KAWIORSKA Maria – Borowy Młyn (4:15:59)
3.WAGNER Jolanta – Warszawa (4:16:59)

„Maraton Beskidy” to znakomicie przygotowana impreza. Wspaniały trasa, piękne góry, wzorowa organizacja i znakomita organizacja. Warto przyjechać tutaj jeszcze raz.

Strona „Maratonu Beskidy” >>>  http://www.maratonbeskidy.pl

Slavo65

 

Możesz również polubić…